Sypiając z katem: „Nieodnaleziona” Remigiusza Mroza

Po mniej lub bardziej udanych eksperymentach z gatunkami literackimi Remigiusz Mróz wraca do korzeni i daje czytelnikowi thriller z mocnym wątkiem społeczno-obyczajowym. Nie wiem czy Nieodnalezionej uda się otworzyć oczy Polaków na problem przemocy domowej, jestem natomiast pewna, że powieścią tą autor ma szansę podbić zagraniczne rynki.

Przyszłość Damiana Wernera rysuje się wyłącznie w różowych barwach. Chłopak właśnie skończył studia ze świetnym wynikiem, ma szanse na dobrze płatną pracę w rodzinnym mieście, oświadczył się ukochanej Ewie i został przyjęty. Marzenia i nadzieje Damiana walą się jednak w gruzy w tej samej chwili, którą on i Ewa mieli wspominać jako najszczęśliwszą w ich życiu. Dziewczyna zostaje zgwałcona na oczach Damiana, on sam natomiast zostaje brutalnie pobity. Gdy odzyskuje przytomność w szpitalu dowiaduje się, że ślad po Ewie zaginął. Przez kolejnych dziesięć lat Damian coraz mocniej pogrąża się w letargu, ograniczając swoją egzystencję do pracy w barze i grania na Play Station. Z marazmu wyrywa go dopiero zdjęcie Ewy opublikowane w jednym z portali społecznościowych.

DSC_0160_7408

Podobno kobiety w Polsce są szanowane, estymę wobec płci przeciwnej polscy mężczyźni wysysają bowiem z mlekiem matki. Dziwnie ów szacunek jest rozumiany, biorąc pod uwagę fakt, że co roku blisko pół tysiąca kobiet umiera na skutek przemocy domowej. To trzy kobiety w tygodniu, często matki pozostawiające osierocone, poranione psychicznie dzieci. Prawie dziewięćdziesiąt procent Polek doświadczyło molestowania seksualnego, co piąta Polka pada ofiarą gwałtu, którego sprawcy zbyt często otrzymują wyrok w zawieszeniu. O ile w ogóle dochodzi do rozprawy, mało która ofiara decyduje się bowiem na wniesienie oskarżenia. Polacy chcą bronić swoich rodaczek przed hordami muzułmańskich najeźdźców, okazuje się jednak, że to oni sami stanowią dla polskich kobiet największe zagrożenie. Owszem, o przemocy wobec kobiet mówi się w Polsce coraz częściej, wciąż jednak zbyt rzadko i zbyt cicho. Tam, gdzie potrzebny jest krzyk, słychać zaledwie szept trwający tak długo, jak długo żyje medialna sensacja. Nieodnaleziona Remigiusza Mroza jest krzykiem, w dodatku jak przystało na tego autora krzykiem kontrowersyjnym, budzącym skrajne emocje. Mrozowi nie wystarczyło naświetlenie problemu przemocy domowej, musiał pójść krok dalej zastanawiając się do czego zdolna jest kobieta przez lata poddawana torturom przez najbliższą jej osobę. Postawił przed czytelnikiem trudne pytanie: czy kobieta, której dzień w dzień odmawia się człowieczeństwa, jest w stanie zrezygnować z resztek ludzkiej natury, by ratować siebie i swoje dzieci? I czy społeczeństwo jest w stanie jej to wybaczyć wiedząc jaką gehennę przeszła zanim zdecydowała się na ostateczne rozwiązanie? Bohaterka Nieodnalezionej podjęła taką decyzję. Zaszczuta przez lata toksycznego związku, upokarzana, poddawana nieustannej kontroli i przemocy fizycznej, przygotowuje misterny plan mający wyrwać ją z małżeńskiego koszmaru. Nie samą siebie, zresztą, chce ratować, myśli bowiem o swoim synu, który prędzej czy później padnie ofiarą ojcowskiej agresji lub zostanie niewinnym jej świadkiem. Jest tylko jedno „ale” – ratując siebie, kobieta niszczy życie przypadkowo poznanej osoby. Chciałam oburzyć się na Remigiusza Mroza za takie przedstawienie problemu przemocy domowej. Czułam, że tak trzeba, że autor źle rozłożył akcenty, że kto inny powinien być ostateczną ofiarą. Przypomniałam sobie jednak własne pokłady nienawiści i pragnienie odwetu, jakie wyniosłam z dzieciństwa i biję Mrozowi brawo za odwagę. Ponieważ smutna, trudna do zaakceptowania prawda jest taka, że ofiary przemocy domowej w pewnym momencie są w stanie przekroczyć granicę człowieczeństwa.

Nieodnaleziona to powrót Remigiusza Mroza do pełnej formy, po nieco mniej udanych powieściach Czarna Madonna i Deniwelacja. To połączenie thrillera i dramatu społecznego, w którym obydwa gatunki mają równorzędną pozycję. Wątek obyczajowy jest mocno rozbudowany, nie dominuje jednak nad typowo sensacyjną akcją. Wydarzenia następują po sobie szybko, zwroty akcji zaskakują, jak to tylko u Remigiusza Mroza bywa, a rozwiązanie zagadki zwala czytelnika z nóg. Zdarzają się fragmenty, gdy fabuła zdaje się trzeszczeć w szwach, finał pokazuje jednak, że były to tylko pozory, a Remigiusz Mróz swoją najnowszą powieść przemyślał w najdrobniejszych szczegółach. Pozostawił też dla odbiorcy kilka wskazówek odnośnie rozwiązania łamigłówki, wymagają one jednak wyjścia poza schemat myślenia o relacji kata i ofiary. Wszystkie postacie skonstruowane są w wiarygodny psychologicznie sposób, zdumiewa zwłaszcza stopień, w jakim Remigiusz Mróz zdołał oddać emocje ofiary. Autor zastosował też ciekawy manewr, pozornie głównego bohatera czyniąc zaledwie łącznikiem między historią Ewy i Kasandry. Na plus trzeba też zapisać brak jakichkolwiek subiektywnych opinii, te bowiem autor pozostawia czytelnikowi.

Nie wiem czy Nieodnalezionej uda się otworzyć oczy Polaków na problem przemocy domowej, skłonić do większej empatii i nie zamiatania tych spraw pod dywan. Nie dlatego, że Remigiuszowi Mrozowi nie starczyło talentu czy wyobraźni, lecz z powodu zaskakującej ślepoty jaka dopada Polaków, gdy stają w obliczu tego problemu. Jestem natomiast pewna, że powieścią tą autor ma szansę podbić zagraniczne rynki, co wyraźnie jest jego celem. Ja mogę tylko powiedzieć: idź dalej tą drogą, autorze, bo to słusznie obrany kierunek. Zarówno pod względem literackim, jak i społecznym.

2 komentarze Dodaj własny

  1. tanayah pisze:

    Świetnie napisana recenzja, w której zawarłaś to, co najważniejsze, nijak nie zdradzając zbyt wiele z fabuły. Mnie tylko mimo wszystko lekko zgrzyta, skąd jedna z osób miała aż tak dużą wiedzę o drugiej (wiesz pewnie o co chodzi, nie chcę spojlerować w komentarzach). A jednak nie to jest tu najważniejsze. Nie są aż tak istotne małe uchybienia w konstrukcji czy nawet niesamowite zwroty akcji (choć końcowy mnie naprawdę zaskoczył!): ważne jest to, jak istotny problem Mróz wziął tym razem na warsztat. I jak dobrze go opracował i opisał. Za to chapeau bas!

  2. Dziękuję :*
    Ja jestem przede wszystkim zaskoczona tym, jak prawdziwie Remigiusz oddał sposób myślenia i działania sprawców przemocy domowej.

Dodaj komentarz