SMS FILMOWY: SIERPIEŃ

SMS Filmowy równie kobietocentryczny jak Literacki, całkowicie przyziemny jednak i pozbawiony ezoteryki. W dodatku w stu procentach indyjski.

W sierpniu całkowicie zatonęłam w kinie indyjskim, w dodatku tym komercyjnym. Kilka filmów od dłuższego czasu czekało w kolejce od obejrzenia, jako że w ostatnich miesiącach, z racji pracy naukowej, pierwszeństwo miało bengalskie kino artystyczne. Nadrabianiu zaległości oddałam się z gorliwością neofity, tak że pozostałego czasu starczyło mi na tylko jedno odstępstwo od Indii w postaci 303. Bitwa o Anglię. Do SMSa wybrałam dwa filmy dostępne w Polsce, żebyście w razie czego również mogli nadrobić zaległości.

Dangal w reż. Nitesha Tiwariego – oparta na faktach opowieść o słynnych indyjskich zapaśniczkach, Gicie i Babicie Phogat. Mahavir Singh Phogat (Aamir Khan) to utytułowany zapaśnik marzący o reprezentowaniu Indii w międzynarodowych rozgrywkach. Jako sportowiec nie jest jednak w stanie utrzymać rodziny, rezygnuje więc z tej drogi zawodowej i zostaje urzędnikiem. Jego marzeniem jest posiadanie syna, który poszedłby w jego ślady sportowe i wywalczył medal dla Indii. Wkrótce na świat przychodzi czwórka jego dzieci, niestety, wszystkie płci żeńskiej. Rozczarowany Mahavir porzuca marzenie i gorzknieje do momentu, gdy dwie najstarsze córki, Geeta (Zaira Wasim/Fatima Sana Shaikh) i Babita (Suhani Bhatnagar/Suhani Bhatnagar) zaczynają wykazywać wyraźne zdolności w zapasach. Nie zważając na drwiny mieszkańców wioski oraz brak entuzjazmu własnych córek, mężczyzna zaczyna trenować dziewczęta, a wkrótce nawet wystawiać je w lokalnych zawodach. Geeta i Babita z pośmiewiska zmieniają się w bohaterki, zdobywające kolejne medale i zaszczyty. Aamira Khana od dawna uważam za jednego z najciekawszych twórców indyjskiej kinematografii komercyjnej, i to nie tylko pod względem aktorskim. Dangal, wyprodukowany przez firmę należącą do Khana, ponownie pokazuje że artysta ten nie tylko posiada świetnego nosa do dobrych historii, ale także czuje potrzebę zaangażowania społecznego. Film o Mahavirze Phogacie i jego dwóch niezwykłych córkach to, rzecz jasna, opowieść przede wszystkim o trudnej drodze do realizacji marzeń, wyrzeczeniach, jakie trzeba ponieść w imię zdobycia upragnionego celu i niezbędnej do tego sile charakteru. Jest to jednak zarazem historia nowocześnie myślącego mężczyzny, bez którego Geeta i Babita zapewne podzieliłyby los swoich rówieśniczek jako żony, matki i gospodynie domowe zamiast współtworzyć historię indyjskiego sportu. Zaletą filmu jest bardzo dobry scenariusz, zarówno w kwestii sposobu prowadzenia narracji, jak i dialogów, oraz doskonałe aktorstwo. Nie tylko w wykonaniu niekwestionowanej gwiazdy, jaką jest Aamir Khan, ale i czterech aktorek wcielających się w postacie Geety i Babity.

poster+3

Pink w reż. Aniruddhy Roya Chowdhury’ego – połączenie wartkiego dramatu sądowego i thrillera o mocnym przesłaniu społecznym. Falak (Kirti Kulhari), Andrea (Andrea Tariang) i Minal (Taapsee Pannu) to trzy przyjaciółki, które próbują wieść styl życia nowoczesnych indyjskich dziewcząt. Mieszkają we wspólnie wynajmowanym mieszkaniu, rozwijają kariery zawodowe, prowadzą ciekawe życie towarzyskie. Jeden z wieczorów spędzanych na zabawie kończy się jednak dramatycznie – jedna z przyjaciółek poważnie ranni chłopaka, który próbował ją zgwałcić. Zaatakowany Rajveer (Angad Bedi) oskarża Minal o usiłowanie zabójstwa, a jego koledzy stopniowo niszczą życie i reputację wszystkich trzech dziewczyn. Obrony Minal podejmuje się emerytowany adwokat Deepak (Amitabh Bachchan), niegdyś będący gwiazdą indyjskiej palestry. Amitabh Bachchan jak wino – im starszy tym lepszy. Cesarz bollywood osiągnął taką pozycję, że może pozwolić sobie na nieco bardziej kontrowersyjne role i występy w kinie odbiegającym od głównego nurtu masala movie. Klasę i dystans do siebie pokazał w bengalskim The Last Lear czy bollywoodzkim Piku, teraz przyszedł czas na rolę zaangażowaną społecznie. Rolę świetnie zagraną w jednym z lepszych indyjskich produkcji komercyjnych 2016 roku. Pink został doskonale przyjęty przez publiczność i krytykę i w dziesięć pierwszych dni wyświetlania zarobił 50 mln rupii – dotychczasowy rekord box office’ów to 68 mln rupii. Trudno się dziwić, jest to bowiem film nie tylko ważny społecznie, ale i pierwszorzędnie zrealizowany, co w tego typu produkcjach nie zawsze idzie w parze. Mimo że powstał jako rodzaj instruktażu dla indyjskiej policji, która wciąż ma problemy z odpowiednim traktowaniem ofiar molestowania seksualnego lub gwałtu, nie ma w sobie ani przesadnego patosu, ani schematyczności. Fabuła poprowadzona jest tak, aby stale trzymać widza w napięciu, a jednocześnie dać mu do myślenia w kwestiach obyczajowych i społecznych. I choć nie ma wątpliwości, że Pink to film jednego aktora, trzy młode dziewczyny w rolach klientek mecenasa Deepaka również wypadają wiarygodnie.

pink-poster-0122643

Tyle w kwestii podsumowania sierpnia, czas zanurzyć się w nowy miesiąc i, niestety, nową porę roku. Pod względem filmowym jesień zacznie się na blogu indyjsko – cóż za zaskoczenie. Zaraz potem jednak zmienię klimat na bardziej dalekowschodni.

Dodaj komentarz