Sto lat samotności: „Jaskiniowiec” Jørna Liera Horsta

Ludzie żyjący w społecznych „czapkach niewidkach”, niedostrzegani przez innych bądź odrzucani. Zabójca, wykorzystujący jeden z największych problemów współczesnego świata, jakim jest społeczna znieczulica. A wszystko to w pokrytym śniegiem małym, norweskim miasteczku. Jaskiniowiec to skandynawski kryminał najwyższej próby.

Viggo Hansen, norweski emeryt, zostaje znaleziony martwy we własnym domu w Larvik. Mężczyzna zmarł cztery miesiące wcześniej, nikt jednak – nawet najbliżsi sąsiedzi z policjantem Williamem Wistingiem na czele, nie zauważył ani nie odczuł braku jego obecności. Zwłoki znalazł pracownik firmy energetycznej, który, z powodu nie zapłaconych rachunków, przyjechał odciąć Hansenowi prąd. Nic nie wskazuje na to, by śmierć Hansena była wynikiem przestępstwa, dlatego Wisting nie poświęca sprawie zbyt wiele uwagi. Zaintrygowana jest nią natomiast jego córka, dziennikarka pracująca w lokalnej gazecie. Line Wisting postanawia napisać reportaż, którego bohaterem byłby Viggo Hansen, a tematem – samotność starszych ludzi i postępująca znieczulica społeczna. Aby poznać historię życia zmarłego emeryta Line rozpoczyna dziennikarskie śledztwo, które przynosi zaskakujące rezultaty. Kobieta odkrywa bowiem, przeoczone przez policję, poszlaki sugerujące, że śmierć Vigga Hansena nie była całkiem naturalna. Tymczasem miejscowa policja znajduje kolejne zwłoki – tym razem na plantacji jodeł. Dowody wskazują, że ciało leżało tam nawet kilka miesięcy. Analiza odcisków palców naprowadza śledczych na niezwykły ślad. Wiliam Wisting i jego podwładni będą musieli zmierzyć się z mordercą, jakiego Norwegia jeszcze nie widziała.

Jaskiniowiec OK

Czym dla Polaków jest Skandynawia? Zapierającym dech w piersiach pięknem fiordów, wiecznym śniegiem, beztroską życia w bogatym społeczeństwie… Jørn Lier Horst pokazuje, że ten sielankowy obraz ma plamy i cienie, a problemy współczesnego świata wdzierają się nawet do ziemskiego raju. W Jaskiniowcu demaskuje jedną z tych plam, której na imię samotność. Jest to samotność kobiet balansujących między karierą a życiem rodzinnym, marzących o partnerze, który dorównałby im pod względem wykształcenia, statusu majątkowego i życiowych celów. To samotność dzieci wyszydzanych przez rówieśników i odrzucanych przez społeczeństwo z powodu błędów ich rodziców. Samotność rodzin, których członkowie nieświadomie oddalają się od siebie, pochłonięci bardziej codziennym pędem, niż podtrzymywaniem więzi z bliskimi. Przede wszystkim jednak jest to samotność ludzi starszych, pozbawionych rodziny i przyjaciół, którzy żyją będąc niewidzialnymi dla otoczenia. Horst pokazuje jak łatwo przychodzi nam przyklejanie ludziom łatki odludka – z wygody, ignorancji, lenistwa. O ileż prościej stwierdzić, że sąsiad, dziadek, czy rodzic, nie chce naszej uwagi, wybierając samych siebie za jedyne towarzystwo starości. Lektura Jaskiniowca uświadamia, że znieczulica społeczna, zwłaszcza wobec seniorów, oznacza nie tylko samotność wśród ludzi, może także prowadzić do tragedii. Jørn Lier Horst nie uprawia taniego moralizatorstwa. Nie wali czytelnika młotkiem po głowie, raczej lekko, ale często go podszczypuje, zmuszając do zastanowienia i zawstydzenia się.

Z pogłębionego tła społeczno-obyczajowego skandynawscy autorzy kryminałów uczynili niejako swój znak rozpoznawczy. Proza Horsta wyróżnia się jednak wyjątkowym poziomem empatii i zrozumienia dla bólu osób zapomnianych, niedostrzeganych lub odrzucanych przez społeczeństwo. A jest to tylko jeden z licznych plusów Jaskiniowca. Kolejnym jest świetnie poprowadzona, dwuwątkowa narracja – czytelnik obserwuje bowiem równoległe śledztwa: dziennikarskie, prowadzone przez Line Westing, oraz policyjne, toczące się pod okiem jej ojca, Williama. Pozornie dotyczą one zupełnie innych spraw, odkrywają jednak przed śledczymi dokładnie to samo: ogrom zła tkwiącego w każdym człowieku. Zła nieuświadomionego, wynikającego z lenistwa lub konformizmu, oraz zła całkowicie świadomego, którego celem jest wyrządzenie jak największej krzywdy drugiemu człowiekowi. Kryminalna intryga stoi w powieści Jørna Liera Horsta na najwyższym poziomie – od kreacji tytułowego mordercy, przez prowadzone śledztwo, na mocnym finale kończąc. Jørn Lier Horst przez wiele lat pracował jako szef wydziału śledczego policji Vestfold. Jeśli śledczym był równie dobrym jak pisarzem, norwescy bandyci musieli odetchnąć z ulgą, gdy odszedł ze służby.

5 komentarzy Dodaj własny

  1. tommyknocker pisze:

    Mój egzemplarz „Jaskiniowca” leżakuje od długiego czasu. Czas zaplanować wreszcie lekturę 🙂

  2. Bombeletta pisze:

    „All the lonely people…” Już kiedyś skojarzyłam tę piosenkę z „Jaskiniowcem” właśnie – zapisałam tytuł i jakoś tak odłożyłam na przyszłość – musze przyspieszyć, bo brzmi przegodnie! 🙂

  3. Tommy – nie pozwól mu zbyt długo leżakować 🙂

  4. Olga – a mnie się zrobił kryminalno-thrillerowy maj: najpierw „Jaskiniowiec”, dziś rano skończyłam „Kasację” (<3), a wieczorem zaczęłam "Okularnika" – miałam trochę odczekać, ale tak patrzył na mnie z półki…. 😛

Dodaj komentarz