Komisarz i Bestia: „Trawers” Remigiusza Mroza

Powieść kryminalna jako zwierciadło przechadzające się po gościńcu? Takie rzeczy tylko u Remigiusza Mroza. Trawers pokazuje prawdę o polskim społeczeństwie, którą większość najchętniej zamiotłaby pod dywan. A przy tym nie traci nic ze swojego rozrywkowego charakteru.

Wiktor Forst odsiaduje wyrok dwudziestu pięciu lat pozbawienia wolności w jednym z małopolskich zakładów karnych. Usiłuje dostosować się do więziennej rzeczywistości, a jednocześnie coraz bardziej pogrąża się w narkotykowym nałogu. Regularnie aplikowany do krwiobiegu kompot niweluje uporczywe migreny i pozwala zapomnieć o Oldze Szrebskiej. Były komisarz jest bowiem przekonany, że dziennikarka żyje i czeka na pomoc z jego strony. Forst nie ma jednak nadziei na wcześniejsze opuszczenie więzienia, przynajmniej dopóki w jego życiu nie pojawia się pewna rzutka warszawska prawniczka. Joanna Chyłka ma ambitny plan: zamierza wyciągnąć komisarza zza krat, a od państwa polskiego sporą sumę pieniędzy za uchybienia w procesie. Niekoniecznie, zresztą, w tej kolejności. W tym samym czasie Dominika Wadryś-Hansen zaczyna rozumieć że doprowadzając do skazania Wiktora Forsta popełniła gigantyczny błąd, który może uniemożliwić jej schwytanie Bestii z Giewontu. Pani prokurator próbuje także zrozumieć przyczyny tajemniczego zniknięcia jej męża i udźwignąć ciężar samotnego macierzyństwa. Trudna sytuacja zawodowa i prywatna Dominiki Wadryś-Hansen komplikuje się dodatkowo wraz z odkryciem zwłok turysty na szlaku prowadzącym na Czerwone Wierchy. Mężczyźnie wybito wszystkie zęby, odcięto opuszki palców, a do ust wsunięto tajemniczą monetę. Zakopiańskim śledczym wydaje się oczywiste, że Bestia z Gór powróciła, panią prokurator trop prowadzi jednak do grupy syryjskich uchodźców zakwaterowanych tymczasowo w miejscowym liceum. W zimowej stolicy Polski rozpoczyna się medialna nagonka, zaczynają się także budzić antymuzułmańskie nastroje, podsycane przez skrajnie prawicowe i nacjonalistyczne ugrupowania. Kariera Dominiki Wadryś-Hansen zawisa na włosku, a jedyny człowiek, który mógłby ją uratować został skazany na długoletnie więzienie. Do czego pani prokurator sama się, zresztą, przyczyniła.

DSC_0296_3423

Trawers to godne zwieńczenie trylogii o Wiktorze Forście. To najbardziej przemyślana i dopracowana, także pod względem stylistycznym, a ponadto najbardziej dojrzała część cyklu. W otwierającej trylogię Ekspozycji akcja pędziła na łeb na szyję w charakterystycznym dla Remigiusza Mroza stylu, w Przewieszeniu lekko zwolniła i takie tempo utrzymała w Trawersie. Nudy jednak nie doświadczycie – szaleńczy pościg za mordercą zastąpiła bowiem subtelna, acz przerażająca psychologiczna gra między ściganym a ścigającym. Z niepokornego komisarza Wiktor Forst zmienia się niemal w marionetkę, za której sznurki pociąga Bestia z Gór, manipulująca emocjami swojego przeciwnika dla chorej satysfakcji z posiadania godnego przeciwnika. Jeśli obawialiście się, że Mróz straci parę w miarę pisania trylogii o Forście, to możecie odetchnąć z ulgą. Finał jest dokładnie taki, jaki być powinien – pozbawiony sentymentalności, zaskakujący i brutalny. Większość wątków została zgrabnie domknięta, a te, w których autor zostawił uchylone drzwi budzą nadzieję na ciąg dalszy opowieści o Wiktorze Forście. Opowieści, która powinna jednak pozostać niedopowiedziana, aby zachować dotychczasową siłę oddziaływania.

Remigiusz Mróz nie bez powodu uchodzi za mistrza kryminalnego suspensu i zawrotnej akcji, w Trawersie dał się jednak poznać także jako czujny obserwator społeczno-politycznego życia w Polsce. Przejawia się to przede wszystkim w wątku syryjskich uchodźców, przymusowo zakwaterowanych w Zakopanem i wplątanych w kryminalną intrygę. W tym momencie muszę posypać głowę popiołem, rzucić się kolanami na groch, tudzież założyć włosiennicę, zwątpiłam bowiem w Remigiusza Mroza. Obawiałam się, że pójdzie na jakże pociągającą łatwiznę zbrodni honorowych i zderzenia cywilizacji. Nic z tych rzeczy jednak. Wątek uchodźców jest niczym lustro postawione przed twarzą każdego Polaka; lustro pokazujące wyłącznie prawdę, w większości przypadków dość bolesną. Mróz pokazał bowiem ksenofobię, nacjonalizm i nienawiść, które coraz lepiej czują się nad Wisłą, stając się niejako ideologią narodową. Pokoleniom, które nie znają tragedii II wojny światowej, pokazał też do czego taka nienawiść może prowadzić. To znacznie bardziej sugestywny przekaz niż niejedna sucha lekcja historii, po raz kolejny udowadniający, że literatura rozrywkowa może być nośnikiem głębokich treści. Pytanie, czy Polacy zechcą się w tym lustrze przejrzeć pozostanie, zapewne, pytaniem retorycznym…

Niewygodnych tematów jest, zresztą, w Trawersie, znacznie więcej. Mróz bez oporów pisze o dobrej zmianie w polskiej polityce i niechęci matki do własnych dzieci i macierzyństwa w ogóle. Mówienie o tym w kraju, w którym Matka Polka nie tylko wciąż znajduje się na piedestale, ale coraz wygodniej się na nim rozsiada, to jednak spora odwaga. Trawers zawiera więc wszystko, co najlepsze w twórczości Remigiusza Mroza, czyli dobrze prowadzoną, dynamiczną akcję, humor, i świetnie skrojone postacie, plus bonus w postaci rozbudowanego tła społeczno-politycznego. Wisienką na torcie jest, oczywiście, Joanna Chyłka. Mrozoholikom postaci tej nie trzeba reklamować, pozostałym wystarczy powiedzieć, że jest to kontrowersyjna, jadąca po bandzie prawniczka, lubująca się w muzyce Iron Maiden, prowadząca samochód jak kierowcy Formuły 1, i nie uznająca innego posiłku niż tłusty kawał mięcha. W Trawersie jest postacią drugoplanową, która niejednokrotnie kradnie jednak show Forstowi.

Remigiusz Mróz idzie w fajnym kierunku, wyraźnie zmienia charakter swojej twórczości, nie rezygnując jednocześnie z jej najlepszych cech. Już dziś jego powieści mogą stanowić poważną konkurencję dla skandynawskich mistrzów kryminału. Mam tylko nadzieję, że po lekturze cyklu o Wiktorze Forście, ktokolwiek odważy się jeszcze wyruszyć w wyższe piętra Tatr….

5 komentarzy Dodaj własny

  1. Agata Skwarek pisze:

    Narobiłaś mi ochoty na całą trylogię 🙂

    1. Agata, super! Naprawdę warto przeczytać 🙂 Ja nie ukrywam, że przy pierwszej części, w pewnym momencie, czułam się nieco zniechęcona, bo Mróz za bardzo skręcał w stronę Dana Browna (za którym nie przepadam). Ale szybko zmieniłam zdanie. No i postać Wiktora Forsta – cudo 🙂

  2. tanayah pisze:

    O, ja po lekturze to właśnie zatęskniłam za Tatrami, autor je opisał z taką miłością… 🙂

    Świetna recenzja, Blanko (ach, przestałam się już temu dziwić, ale pochwalić zawsze można). Podoba mi się zwłaszcza to, co piszesz o tle społeczno-politycznym. Też jestem pod wrażeniem tego nowego, dojrzalszego wcielenia Mroza. Z niecierpliwością czekam na to, czym mnie jeszcze zaskoczy, bo że zaskoczy to pewne 😀

    1. Karolina, dziękuję :* :*
      My z mamą też zatęskniłyśmy, i to bardzo…Dzisiaj o tym zresztą rozmawiałyśmy. Śmiałyśmy się, że dzięki Mrozowi wiemy już, że na Świstówce nie ma już łańcucha, który kiedyś mocno mnie wystraszył 😛 Albo to: Mróz opisuje ulicę Nędzy-Kubińca – mama znała osobiście pana Stanisława, a ja miałam przyjemność poznać jego córkę. Miałam wtedy chyba z 10 lat, ale dobrze to pamiętam. 🙂
      A co do Mroza – mam nadzieję, że dalej będzie szedł w tę stronę. Bardzo mi się to podoba.

Dodaj komentarz