Romans po szkocku: „Obca” Diany Gabaldon

Nieźle opowiedziana historia wielkiej miłości i równie wielkiego pożądania. Czyta się ją szybko, lekko i momentami nawet przyjemnie, choć równie prędko się o niej zapomina. Dla miłośników igraszek na sianie w dużej ilości.

Szkocja, 1945 rok. Claire i Frank Randallowie spotykają się po latach rozłąki. On przez ten czas walczył na froncie, ona pracowała jako pielęgniarka w szpitalach polowych. Teraz Frank ma objąć stanowisko wykładowcy historii na Oxfordzie, Claire marzy natomiast o zostaniu matką. Zanim to jednak nastąpi małżonkowie wyjeżdżają na krótkie wakacje do Szkocji. Frank wykorzystuje wyjazd na poszukiwanie brakujących ogniw w łańcuchu genealogicznym swojej rodziny, Claire oddaje się natomiast kontemplacji natury i zbieraniem ciekawych gatunków roślin do zielnika. Oboje robią wszystko, by odnaleźć bliskość i namiętność, które połączyły ich osiem lat wcześniej. Podczas jednego ze spacerów po okolicy Randallowie natykają się na kamienny krąg – gdy Claire dotyka jednego z głazów zostaje przeniesiona w przeszłość, do roku 1743. Wpada prosto w łapy przodka swego męża i szybko dowiaduje się skąd wziął się jego przydomek Czarny Randall. Z opresji ratuje ją banda średnio okrzesanych drabów – mimo przerażenia i niedowierzania Claire opatruje rany jednego z nich, nie wiedząc, że właśnie spotkała miłość swego życia. Wybawcy zabierają dziewczynę do zamku Leoch, gdzie wkrótce zajmuje stanowisko medyka. Mimo podejrzeń o szpiegostwo, życie Claire zaczyna się toczyć utartym rytmem do momentu, gdy przypomina sobie o niej kapitan Randall. Jedynym wyjściem z sytuacji jest dla dziewczyny małżeństwo ze Szkotem. Stwierdzenie, że Claire zgadza się na ten związek niechętnie byłoby sporym niedopowiedzeniem. Wkrótce jednak nowy małżonek sprawia, że Claire coraz rzadziej myśli o wyprawie do kamiennych kręgów i powrocie do swoich czasów.

Obca

Liczyłam na lekką powieść przygodowo-historyczną, a dostałam romans w stylu retro. Zamiast intryg przywódców szkockich klanów i walk politycznych, pocałunki na sianie i seks w gorących źródłach. Dużo pocałunków i jeszcze więcej seksu – co najmniej połowa powieści Diany Gabaldon to ciągnąca się w nieskończoność fantazja o muskularnym Szkocie podporządkowującym sobie hardą Angielkę. Obca jest nierówna i wyboista jak drogi XVIII-wiecznej Szkocji, jak gdyby autorka nie mogła się zdecydować czy chce napisać powieść historyczną czy klasyczny romans. Początek jest więcej niż obiecujący: historia zapowiada się interesująco a bohaterowie są ciekawi – każda postać, nawet trzecioplanowa jest doskonale przemyślana i dopracowana w najmniejszych szczegółach. Szkocja natomiast jest w równym stopniu malownicza, co tajemnicza, zamieszkana nie tylko przez ludzi, ale i czarownice, wodne konie i Mały Ludek. Diana Gabaldon posiada dobre pióro i świetne poczucie humoru, przejawiające się głównie w błyskotliwych dialogach, co sprawia, że powieść czyta się błyskawicznie mimo niemiłego dla oka małego druku. Widać też, że odrobiła pracę domową z dziejów Szkocji – tło historyczne odmalowała bowiem niezwykle precyzyjnie. Brzmi dobrze? Jeszcze jak! Szkoda, że pozostałe pięćset stron autorka utopiła w nieznośnej mieszaninie lukru i płynów fizjologicznych. Claire i Jamie raz po raz konsumują swoje małżeństwo w najróżniejszych konfiguracjach i sceneriach. Co pewien czas, zapewne dla zachowania równowagi, słodki szczebiot zakochanych zamieniają w dziką awanturę, aby po chwili pogodzić się – zgadnijcie w jaki sposób?

Paradoksalnie, to co mogło stać się siłą powieści Diany Gabaldon, zostało w niej zredukowane do minimum. Rywalizacja szkockich klanów i działania na rzecz powstania przeciwko Anglikom zostały zaledwie zarysowane. Znajomość przyszłych wydarzeń Claire zaznaczona jest dopiero na ostatnich stronach książki, gdy romans, na momencik, znów usiłuje udawać powieść historyczną. Nie wykluczone, że autorka pociągnie ten wątek w kolejnych tomach, w Obcej pozostawia jednak zdecydowany niedosyt. Największy wewnętrzny sprzeciw budzi we mnie jednak inna rzecz. Zmiana życiowej scenerii o dwieście lat wstecz wydaje się dość trudna do przejścia, zwłaszcza dla kobiety, która doświadczyła już pierwszych zdobyczy feminizmu. Aklimatyzacja Claire przebiegła jednak bez większych problemów – dziewczyna wskoczyła w XVIII stulecie niczym w nową, skrojoną na miarę, kieckę, a jedyne czego jej brakowało to XX-wieczny mąż, antyseptyki i gorąca kąpiel. Niekoniecznie w tej kolejności. Zupełnie nie zrozumiałe jest nagłe przebudzenie uczuć religijnych u Claire w ostatnich rozdziałach i dylematów z nimi związanych. Może jednak francuskie opactwa mają takie działanie – co ja tam wiem, nigdy w żadnym nie byłam.

Za romansami nie przepadam, Obcą czytało mi się jednak zaskakująco dobrze. Duża w tym zasługa talentu literackiego Diany Gabaldon oraz jej poczucia humoru, bez którego historia Claire i Jamiego byłaby nieznośnie sentymentalna. Po kolejne części cyklu raczej, mimo to, nie sięgnę. Skoro jednak mnie lektura nie bolała, miłośniczki gatunku powinny być zachwycone.

8 komentarzy Dodaj własny

  1. Lolanta pisze:

    Skrzywiłam się kilka razy na przypomnienie scen łóżkowych, ale skoro na PKK już wrzuciłam, to od jutra mogę zapomnieć o tej książce. Raczej nie będę miała z tym problemu 😉 Po Twojej recenzji widzę, że całe szczęście, że nie brnęłam dalej, bo tylko bym się denerwowała, że tracę czas 🙂

  2. tanayah pisze:

    Zgadzam się, to taka książka, którą bezboleśnie się czyta, a potem człowiek się zastanawia: ale co ja właściwie przeczytałam i po co :D? Chociaż… ja może sięgnę po kolejną część, gdy znów najdzie mnie ochota na taki „odmóżdżacz” 😉

  3. Lolanta: cóż, w ramach PKK czytałyśmy zdecydowanie lepsze pozycje 😛 Ja też pewnie niedługo zapomnę o „Obcej”, chociaż zajmie mi to nieco więcej czasu, bo zamierzam obejrzeć serial. Zobaczymy na ile odcinków starczy mi sił 😛

  4. Karolina: miałam dokładnie takie same odczucia po przeczytaniu tej powieści – niby fajnie, ale…po co? 😛

  5. Radandenelia pisze:

    Jakiś czas temu znajoma opowiadała mi o serialu o identycznej fabule. Zachwalała i polecała. Jeżeli inspirowali się tą książką to chętnie przeczytam.

    Pozdrawiam 🙂

    1. Zapewne „Outlander” – przyjaciele oglądali, ja się przymierzam. Podobno pokazana w nim Szkocja zapiera dech w piersiach 🙂

Dodaj komentarz